środa, 7 lipca 2010

Svartisen - lodowiec Norwegii...

Witajcie, dzisiaj dzień pełen wrażeń, ponieważ wybieramy się w wędrówkę pod jęzor lodowca. Aby się tam jednak dostać, musimy skorzystać z usług starszego norwega, który swoją starą krypą zabierze nas w rejs po jeziorze polodowcowym. Płynęliśmy 20 min, tyle trwa przepłynięcie 2,5 km jeziorem. Wszyscy przygotowani na ostre wspinaczki, wyposażeni w specjalistyczne buty, ciepłe ubrania udaliśmy się w drogę, mijamy piękny wodospad z wodą koloru mętnie-białego. To woda z lodowca, zimna, rwąca i uformowana w kilka wodospadów rzeka. Widok niezapomniany, kolor lodowca oraz skał, które mu towarzyszą to niezapomniane połączenie kolorów. Jest ogromny i słychać jak pracuje – dochodzą z jego wnętrza takie trzaski. Nie wiem, co jeszcze mogę o tym powiedzieć – oceńcie sami!

Czas wracać do Røssvoll i jechać dalej, do miasteczka Steinkjer, gdzie będziemy nocować w hotelu letnim. Ponieważ hotel nie praktykuje śniadań, zabezpieczyli specjalnie dla nas lodówki w każdej z nich można znaleźć 2 opakowania chleba, 3 pomidory, ogórek zielony, 6 pasztecików, pudełko jajek, 2 kartony mleka, karton soku pomarańczowego, butelka dżemu malinowego, masło oraz niezastąpiony i niezbędny element każdego norweskiego śniadania – pasta kawiorowa w tubce (bardzo smaczna z resztą!). Oprócz tego opakowanie kawy dla każdego pokoju. Uważam, że ten sposób podania śniadania jest równie satysfakcjonujący jak podanie bufetu szwedzkiego. Każdy najadł się do woli, a nawet jeszcze zostało!

1 komentarz: